REFLEKSJE 23 lutego 1985 r.
W listopadzie 1983 r. Kongregacja Nauki Wiary wydała deklarację o stowarzyszeniach masońskich (por. AAS LXXVI [1984] 300). Po upływie nieco ponad roku od jej ogłoszenia pożytecznym może się okazać krótkie objaśnienie wagi tego dokumentu. Odkąd Kościół zaczął wypowiadać się na temat masonerii jego negatywna ocena inspirowana była rozmaitymi racjami natury praktycznej i doktrynalnej. Nie uznawał on masonerii za wyłącznego sprawcę działalności wywrotowej skierowanej przeciwko sobie, w końcu jednak w pierwszych dokumentach papieskich poświęconych temu zagadnieniu, szczególnie zaś w encyklice Humanum Genus Leona XIII (20 kwietnia 1884) Urząd Nauczycielski Kościoła ujawnił obecne w masonerii idee filozoficzne i moralne niezgodne z doktryną katolicką. Dla Leona XIII sprowadzały się one zasadniczo do racjonalistycznego naturalizmu, źródła planów i działań masonerii wymierzonych przeciw Kościołowi. W swoim liście do ludu Włoch "Custodi" (8 grudnia 1892) napisał on: "Pamiętajmy, że chrześcijaństwo i wolnomularstwo są ze sobą tak zasadniczo niezgodne, że przyłączenie się do jednego oznacza zerwanie z drugim". Z doktrynalnego punktu widzenia nie można też pominąć stanowiska, jakie zajęła masoneria, gdy w latach 1970-1980 Kongregacja prowadziła korespondencję z niektórymi Konferencjami Episkopatu szczególnie zainteresowanymi tą problematyką z powodu dialogu nawiązanego indywidualnie przez katolików z reprezentantami niektórych lóż deklarujących brak wrogości lub nawet przychylność wobec Kościoła. Przeprowadzone teraz pogłębione studia doprowadziły KNW do utwierdzenia się w przeświadczeniu, że z powodów zasadniczych niemożliwe jest pogodzenie z sobą zasad masonerii i wiary chrześcijańskiej Pomijając zatem wzgląd na praktyczne postawy różnych lóż, ich wrogość w stosunku do Kościoła lub jej brak, KNW w wydanej przez siebie deklaracji z 26.XI.83 postanowiła spojrzeć na ten problem w sposób jeszcze głębszy, a przy tym zasadniczy dla jego istoty, mianowicie na poziomie niemożności pogodzenia zasad, czyli na poziomie wiary i dyktowanych przez nią wymogów moralnych. Z takiego doktrynalnego punktu widzenia, pozostającego w zgodzie z tradycyjnym stanowiskiem Kościoła, zawartym w wyżej cytowanych dokumentach Leona XIII, wynikają konieczne konsekwencje praktyczne, odnoszące się do tych wszystkich wiernych, którzy być może zapisali się do masonerii. Twierdzenie o niemożliwości pogodzenia zasad zawsze budziło i budzi nadal pewne zastrzeżenia ze względu na to, że kluczową cechą masonerii byłby raczej brak jakiejkolwiek "zasady" w znaczeniu przyjętego stanowiska filozoficznego lub religijnego obowiązującego wszystkich jej członków, a dokładniej: fakt, że gromadzi ona, ponad podziałami wyznaczanymi przez religię i światopogląd, ludzi dobrej woli na płaszczyźnie wartości humanistycznych zrozumiałych i możliwych do przyjęcia przez wszystkich. Masoneria byłaby więc elementem łączącym wszystkich ludzi wierzących w Wielkiego Architekta Wszechświata i poczuwających się do postępowania w ramach pewnych fundamentalnych ukierunkowań moralnych, określonych na przykład w dekalogu; nie oddalałaby nikogo od jego religii, a wprost przeciwnie dawałaby impuls do głębszego religijnego zaangażowania. Niemożliwe jest w tych okolicznościach omówienie wielorakich problemów filozoficznych i historycznych, które kryją się w takich stwierdzeniach. Po Soborze Watykańskim II nie trzeba też specjalnie podkreślać tego, że Kościół katolicki coraz głębiej poznaje znaczenie współpracy wszystkich ludzi dobrej woli. Wstępowanie do stowarzyszeń masońskich wykracza jednak zdecydowanie poza granice takiej uprawnionej współpracy i ma dla niej rozstrzygające znaczenie. Przede wszystkim należy pamiętać że wspólnota "wolnych mularzy" i jej zobowiązania moralne prezentują się jako progresywny system symboli o charakterze w najwyższym stopniu wiążącym. Dominująca w nim surowa dyscyplina tajemnicy dodatkowo wzmacnia siłę oddziaływania jego znaków i idei. Ta atmosfera tajemniczości niesie w sobie nade wszystko ryzyko, że wstępujący stanie się narzędziem w nieznanych sobie strategiach. Nawet jeśli stwierdza się, że relatywizm nie został przyjęty jako dogmat, proponowana jest przecież pewna relatywistyczna koncepcja symboliczna, dzięki której relatywizująca siła takiej wspólnoty rytualno-moralnej nie tylko nie zostaje wyeliminowana, lecz wprost przeciwnie okazuje się determinująca. W tym kontekście różne wspólnoty religijne, do których należą poszczególni członkowie loży, nie mogą być traktowane inaczej, jak tylko jako uproszczone instytucjonalizacje prawdy znacznie szerszej i nieuchwytnej. Wartość tych instytucjonalizacji staje się więc nieuchronnie relatywna ze względu na ową szerszą prawdę, która nigdzie indziej nie manifestuje się tak wyraźnie, jak we wspólnocie dobrej woli, to jest w stowarzyszeniu masońskim. Niemożliwe jest jednak, aby chrześcijanin-katolik przeżywał swoją relację do Boga w podwójny sposób, tzn. podzielił ją na pewną formę humanitarno-ponadwyznaniową i formę wewnętrzną, chrześcijańską. Nie może on utrzymywać dwóch rodzajów więzi z Bogiem, nie może też wyrażać swojego stosunku do Stwórcy za pomocą dwojakiej formy symbolicznej. Byłoby to coś zupełnie innego niż współpraca, oczywista dla niego, z wszystkimi ludźmi pragnącymi czynić dobro, nawet jeśli ich działania wynikają z innych zasad. Poza tym chrześcijanin-katolik nie może jednocześnie cieszyć się pełnią uczestnictwa w komunii ze wspólnotą chrześcijan, a z drugiej strony uważać swojego brata chrześcijanina, z masońskiego punktu widzenia, za "profana". Poza tym, jak już zostało powiedziane, choćby nawet nie istniało otwarte zobowiązanie do wyznawania relatywizmu jako doktryny, to jednak relatywizująca siła takiej wspólnoty, poprzez samą jej wewnętrzną logikę, zdolna jest do przekształcenia struktury aktu wiary w sposób tak radykalny, że nie może tego zaakceptować chrześcijanin "któremu droga jest jego wiara" (Leon XIII). Taka zmiana w fundamentalnej strukturze aktu wiary dokonuje się ponadto najczęściej w sposób łagodny i nieodczuwalny; mocna więź z Bożą prawdą objawioną w Kościele staje się zwykłą przynależnością do instytucji, która z kolei uznana zostaje za zewnętrzną, partykularną formę istniejącą obok innych form zewnętrznych, z których każda może mniej więcej w tak samo poprowadzić człowieka w kierunku wieczności. Pokusa, by pójść w tym kierunku jest dzisiaj tym silniejsza, że zdaje się wychodzić na przeciw pewnym przekonaniom dominującym we współczesnej mentalności. Pogląd mówiący iż prawdy poznać nie sposób jest charakterystyczną cechą naszej epoki i stanowi zarazem kluczowy element jej ogólnego kryzysu. Po właściwym rozważeniu wszystkich powyższych zagadnień św. Kongregacja stwierdziła w swojej Deklaracji, że wstępowanie do stowarzyszeń masońskich "pozostaje w Kościele zakazane" oraz że wierni, którzy do nich wstąpili "są w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przystępować do komunii świętej". Tym ostatecznym stwierdzeniem św. Kongregacja ukazała wiernym, że zapisanie się do loży jest w sposób obiektywny grzechem ciężkim, a dodając uściślenie, że członkowie stowarzyszeń masońskich nie mogą przystępować do komunii świętej, chciała oświecić sumienia wiernych w kwestii poważnych następstw, jakie pociągnąć może za sobą ich przynależność do loży masońskiej. Św. Kongregacja oświadczyła na koniec, że "nie należy do lokalnego autorytetu eklezjalnego wypowiadanie się o naturze stowarzyszeń masońskich sądem, który implikowałby uchylenie tego, co wyżej ustalono". Tym stwierdzeniem tekst nawiązuje do Deklaracji z 17 lutego 1981, która zastrzegła już Stolicy Apostolskiej wszelkie wypowiedzi na temat natury stowarzyszeń, które naruszają obowiązujące prawo kanoniczne (kan. 2335). Podobnie nowy dokument, wydany przez KNW w listopadzie 1983 r., wyraża tę samą intencję zmierzającą do zastrzeżenia wypowiedzi, które różniłyby się od ustalonego osądu w kwestii niemożliwości pogodzenia zasad masonerii z wiarą katolicką, w kwestii powagi aktu wstąpienia do loży i jego konsekwencji, którą jest niemożność przystąpienia do komunii świętej. To zarządzenie wskazuje na fakt, iż bez względu na różnice, jakie mogą występować wśród obediencji masońskich, szczególnie jeśli chodzi o ich deklarowaną postawę wobec Kościoła, Stolica Apostolska zestawiła tu pewne zasady powszechne, które domagają się jednakowego traktowania ze strony każdej władzy kościelnej. Wydając tę Deklarację KNW nie miała zamiaru negować wysiłków podjętych przez ludzi którzy, odpowiedno upoważnieni przez tę Kongregację, starali się nawiązać dialog z przedstawicielami masonerii. Jednak w momencie, w którym zaistniała możliwość, że wśród wiernych rozprzestrzeni się błędna opinia, jakoby obecnie przynależność do loży masońskiej była już dozwolona, Kongregacja podjęła swój obowiązek zaznajomienia ich z autentyczną myślą Kościoła, ostrzegając w sprawie postawy niemożliwej do pogodzenia z wiarą katolicką. Tylko Jezus Chrystus jest rzeczywiście Nauczycielem Prawdy i tylko w Nim chrześcijanie mogą znaleźć światło i siłę potrzebną do życia zgodnego z Bożym zamysłem i do pracy na rzecz autentycznego dobra swoich braci. [zamiast podpisu:] * * *
"L'Osservatore Romano", rocznik CXXV, nr 45 (37841), sobota 23 lutego 1985, s. 1. Przekład polski Maciej B. Stępień. Podział na akapity jak w oryginale. Fragmenty deklaracji Quaesitum est podane wg przekładu w: W trosce o pełnię wiary. Dokumenty Kongregacji Nauki Wiary 1966-1994, tłum. i oprac. ks. Zygmunt Zimowski i ks. Janusz Królikowski, Tarnów: Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej "Biblos" 1995, s. 209. Przekład został opublikowany wraz z tekstem oryginalnym w: Maciej B. Stępień, Poszukiwacze prawdy. Wolnomularstwo i jego tradycja, Lublin: Towarzystwo Naukowe KUL 2000, s. 233-241. ISBN 83-7306-008-1. Wersja obecna różni się nieznacznie od przekładu opublikowanego w książce. Wprowadzone poprawki miały charakter stylistyczny.
|